Austria – dla narciarzy prawdziwy raj…
Skizirkus – narciarski raj w Austrii
Myślę, ze wielu z Was zadaje sobie pytanie dokąd jechać na narty. Pewnie każdy z miłośników urlopu na zaśnieżonych stokach próbował różnych możliwości i bywał w różnych miejscach. Ja polecę wyjazd na narty do Austrii.
W drogę!
Z Mazur wyruszamy zimowym porankiem obserwując mgły i szadź osadzającą się na koronach drzew. Na zewnątrz temperatura całkiem przyzwoita ok. -5 stopni. Droga wije się wśród
pól i lasów. Mijamy Wilkasy, Wilkaski i kilka mniejszych wsi, przejeżdżamy przez Ryn z jego odrestaurowanym krzyżackim zamkiem, a następnie Mrągowo. Od tego miasteczka droga staje się prostsza i bardziej ruchliwa. Jednak dopiero od Olsztyna widać postępujące zmiany w krajobrazie, nowe inwestycje, hale zakładów i firm, motele, hoteliki i stacje benzynowe większych koncernów. Wybraliśmy dość nietypową trasę, jedziemy przez Gdańsk odwiedzając po drodze znajomych. Później kierujemy się na Poznań. W mieście słynnych koziołków planujemy nocleg. Trasę naszej podróży zaplanowaliśmy kilka tygodni wcześniej, tak, żeby uniknąć niespodzianek w rodzaju płatnych odcinków, oraz zapewnić sobie komfort podróżowania, który niewątpliwie dają niemieckie autostrady- są bezpłatne i w miejscach bez znaków ograniczenia prędkości – dopuszczające prędkość fabryczną samochodu! Oczywiście zimą, zapakowani w kombi, z 4 osobami w aucie nie pozwalamy sobie na żadne szaleństwa, ale niewątpliwie możliwość szybkiego poruszania się to właśnie to, czego teraz oczekujemy- chcemy dotrzeć w jeden dzień z Poznania do Maishofen– a to odległość około 1008 km.
W Niemczech przy autostradach co kilkanaście/ kilkadziesiąt kilometrów spotkacie Raststätte – miejsca odpoczynku z restauracją, toaletami itp. Między Raststätte jest sporo punktów jedynie z toaletą. Jedzenie w restauracjach przy autostradach jest dość skromne. |
Planując trasę braliśmy pod uwagę drogę prowadzącą przez Polskę, później Czechy, ale jak można było przewidzieć gdybyśmy zdecydowali się na ten wariant, większość drogi pokonywalibyśmy ze średnią prędkością: 60 km/ h, a w Czechach czekałyby na nas „vinietki”, oraz konieczność wymiany złotówek na korony, czyli dodatkowe stracone godziny.
Zatrzymujemy się w Raststaette. Duże przeszklone budynki z restauracją, często barem Burgerking, kioskiem z prasą, sanitariatami no i stacją benzynową. Obowiązuje samoobsługa. Można skorzystać z Internetu- przez godzinę- trzeba jedynie zalogować się do bramki T-Mobile odebrać SMS z kodem. Po godzinie odpoczynku ruszamy dalej. W okolicy Monachium jesteśmy już późnym wieczorem, autostrada przez cały czas bez śladu śniegu, ślisko, ale temperatura niewiele poniżej zera. Mamy dużo szczęścia gdyż ferie zimowe w tych landach, które przejeżdżamy jeszcze się nie zaczęły. W drodze powrotnej już tak dobrze nie było 🙂
Od Monachium jest już niedaleko do celu naszej wyprawy, niewielkiego miasteczka w Salzbacher-Land, w którym będziemy mieszkać. Ten kawałek przejeżdżamy w całkowitych ciemnościach, wijącymi się wśród ogromnych skalnych ścian drogami. Raz po raz ze skalnych ścian zwisają gigantyczne sople lodu i kaskady zamarzniętej wody tworzące bajkowy krajobraz, miejscami mamy wrażenie podróżowania wewnątrz lodowych tuneli. Ogromu gór
możemy się tylko domyślać. Po kilkudziesięciu kilometrach wyjeżdżamy w doliny. Drogi są znakomicie przygotowane, jedziemy w tunelach ze śniegu, a po obu stronach mamy ok. 2-2,5 metra zbitej masy śniegu, lecz jezdnia jest cały czas czarna. Przejeżdżamy przez kolorowo oświetlone miejscowości, na domach widać jeszcze świąteczne ozdoby, lampki, a na podjazdach choinki. Typowe górskie chaty z małymi oknami i szerokimi dachami pokryte są 2m warstwą śniegu. Już wiemy, że śniegu nam tu nie zabraknie!
Okolice Lehntal – Austria
Jesteśmy w śnieżnym raju!
Na miejsce dojeżdżamy po 22. Wita nas Michael niezwykle sympatyczny i energiczny właściciel, a raczej dzierżawca pensjonatu mieszczącego się w wiekowej drewnianej chacie zbudowanej zgodnie z miejscową tradycją w stylu tyrolskim. Mówi ze znajomo brzmiącym akcentem- jest Słowakiem mieszkającym od lat w Austrii, a jego dziewczyna jest Polką – pokazuje nam restaurację, oprowadza po domu i informuje o wszystkim co niezbędne. Wnętrza domu zaskakują nowoczesnym wykończeniem, świeżością, a nasz apartament jest dobrze wyposażony i wygodny.
Zmęczeni wypakowujemy się i szybko zasypiamy. Jutro zaczynamy naszą przygodę!
Chcąc scharakteryzować w kilku słowach Austrię widzianą z perspektywy miłośnika białego szaleństwa wymieniłbym: bardzo dobry standard apartamentów, hoteli, pensjonatów; miła, życzliwa obsługa, profesjonalne szkółki narciarskie z miłymi, cierpliwymi nauczycielami, doskonale przygotowane stoki, szybkie znakomite wyciągi (podgrzewane siedziska itp.), gwarantowana pogoda w sezonie, bardzo dobre jedzenie, no i oczywiście europejskie ceny.
Jak zaplanować podróż?
My zaplanowaliśmy naszą podróż drogą najmniej problematyczną i najlepszą. Biorąc pod uwagę fakt, że ceny paliwa na naszych stacjach w obecnym sezonie dochodzące do 6 i ponad 6 PLN za litr „diesla” są prawie takie same jak na stacjach w Niemczech (1,4 ; 1,45 Euro) i Austrii (1,39,- Euro/l) warto zatankować przy granicy np. Świecku, Słubicach i na „polskim” paliwie przejechać połowę trasy, jadąc po naprawdę doskonałych niemieckich autostradach w stronę Austrii. Jadąc przez Czechy ryzykujemy konieczność ponoszenia opłat (winietki) na czeskich autostradach, oraz musimy przygotować się na gorszy standard dróg, ale co najgorsze musimy pokonać setki kilometrów przez nasze polskie drogi ze średnią prędkością 60,- km/ h i podejmujemy ryzyko „załapania” się na zdjęcie z radaru, lub laser „misiaczków”.
Przygotowanie auta.
Co należy zabrać ze sobą w drogę? W Internecie znajdziecie informację o konieczności posiadania ze sobą łańcuchów przeciwśnieżnych. Prawda jest taka, że warto je mieć, a w niektórych miejscach Austrii powinny one znajdować się na wyposażeniu auta, jednak raczej nie będziecie mieli okazji ich użyć. Tegoroczna zima jest w regionie Austrii, który odwiedziłem: Salzburger Land wyjątkowo śnieżna, warunki dla narciarzy są wymarzone, na dachach budynków znajduje się 1-2,5 m śniegu, ale na ulicach nie ma go wcale (!). Przez cały czas jechaliśmy po czarnych drogach. Cała tajemnica tkwi w niezwykle sprawnym działaniu drogowych służb austriackich, dziesiątkach odśnieżarek pracujących “non stop”, oraz w setkach ton substancji chemicznych wysypywanych na drogi w celu ich przygotowania do bezpiecznej jazdy. Jednak opony zimowe to niewątpliwa konieczność; w drodze
powrotnej, między Lipskiem, a Berlinem złapała nas wyjątkowo gwałtowna śnieżyca, autostrada była pokryta kilkucentymetrową warstwą, śniegu, lodu i błota pośniegowego, co skutkowało wieloma kolizjami, wpadkami do rowów itp. Dlatego, w razie czego zaopatrzcie się jednak w łańcuchy, macie wówczas większe szanse, że dojedziecie bezpiecznie do celu…
Dobra rada: warto przypatrywać się w takiej sytuacji TIR-om, które jak to bywa, zgodnie z zasadą: “duży może więcej”, jadąc slalomem i wymuszając pierwszeństwo przebijają się na lewy, najszybszy pas i “prują” przed siebie 80 km/h kiedy inni jadą ledwie 30, wówczas warto “przykleić się” do TIR-a i po wyżłobionych śladach jechać swobodnie mijając korek. (uwaga!!!- jest to opcja tylko dla doświadczonych kierowców!).
Jedziemy na stok
Co warto kupić w Austrii?
W regionie, w którym my byliśmy można było kupić i to naprawdę polecam gorąco- znakomite austriackie wino! Warto spróbować białego wina, które ma doskonały aromat, delikatny smak i zawiera tyle alkoholu ile powinno. Wino najczęściej spotykane to popularny Storch, zazwyczaj w dobrej cenie i różnej wielkości butelkach, od małych 0,25 do 0,75 , a nawet dużych litrowych. Wina czerwone są zazwyczaj dość ostre w smaku i o zróżnicowanym bukiecie. Drogie, ale wyjątkowe jest Eiswein , wino tworzone z winogron, które dojrzałe zamarzły na krzaku winorośli, a następnie zostały zebrane do przetworzenia. Charakteryzuje się wyjątkowym smakiem i sprzedawane jest zazwyczaj w niewielkich butelkach, jako rarytas. Na zdjęciu widać rodzaje win, które spotkałem w tamtejszych sklepach.
Pingback: Giżycko jest miastem, które w tym roku obchodzi swoje 400-setne urodziny... | oPodróżowaniu
Świetny artykuł i dużo ciekawych informacji, dzięki czemu można lepiej zaplanować wyjazd. Pod koniec roku mam zarezerwowany urlop w Austrii, już się nie mogę doczekać:)