Kreta- co warto zobaczyć?
Magiczna Kreta – wyspa oliwek, słońca i soli
Kreta to jedna z najpiękniejszych wysp na Morzu Śródziemnym. Dla mnie jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Nie tylko ze względu na bajkowe krajobrazy, jedzenie, klimat, cudowne plaże, ale przede wszystkim dzięki wyjątkowo przyjaznym i gościnnym ludziom. Jest wiele miejsc do których bym wrócił, ale Kreta jest wśród nich na pierwszym miejscu!
Kalimera!- wołajcie każdego poranka na powitanie gorącego słońca i szmaragdowej wody rozkoszując się niezapomnianymi chwilami na rozległych plażach Chani, Mali czy Salis. A gdy wieczorem ruszycie w poszukiwaniu rytmu i muzyki do kolorowego centrum Hersonissos zawołajcie Kalispera!
Radość i optymizm każdego dnia, wspaniali, i uczynni ludzie, niezapomniane wrażenia z wedrówki wąwozem Samaria i rejsem po archipelagu Morza Kreteńskiego. Czeka was wizyta w tradycyjnej greckiej winiarni wysoko w górach, gdzie spróbujecie wina i najlepszej oliwy, a każdego dnia skosztujecie greckich dań w tawernach rozsianych po okolicy . Codzienne plażowanie na cudownym piasku w słońcu południa pozostanie na długo w pamięci! A wieczorami czeka na was nocne życie Hersonissos z klubami, tawernami i zabawą do białego rana!
Kreta to tak naprawdę nie tylko rozległe i piaszczyste plaże pełne wygrzewających się w słońcu ludzi, ale również zwykłe życie poza miejscowościami turystycznymi, które warte jest poznania. To także małe urokliwe wioseczki ukryte w dolinach lub na zboczach gór, poprzecinane polami drzew oliwkowych, lub winorośli. W wyższych partiach jaskinie, malownicze, zarośnięte śródziemnomorską roślinnością wąwozy, winiarnie położone w takich miejscach gór, że dotarcie tam jest wyzwaniem raczej dla posiadaczy aut terenowych.
Skaliste urwiska opadające do lazurowej wody, kręte asfaltowe drogi na skałach wzdłuż wybrzeża z widokami, które wywołują okrzyk zdumienia. Pasące się na skalnych perciach barany i miejscowe kozy, które do perfekcji opanowały sztukę poszukiwania resztek trawy. Wyspa Kreta to prawdziwie magiczne miejsce.
Lądowanie w Heraklionie odbyło się szybko i nie wywołało żadnych emocji, to z powodu panujących na zewnątrz ciemności. Odprężone stewardessy pożegnały podróżujących życząc udanego pobytu. Po pierwszym kroku w półmrok lotniska razem z ciepłym powietrzem w nozdrza uderza niezwykły zapach wyspy: słodka mieszanina soli, wody, górskich ziół i wiatru – coś trudnego do opisania, ale zapadającego na długo w pamięć.
Na Kretę przybywamy lądując w Heraklionie– zatłoczonym, portowym mieście znajdującym się na północnym wybrzeżu wyspy. Lotnisko jest niewielkie, ale wydawanie bagażu odbywa się tu dość sprawnie. Po wyjściu z terminalu od razu widać że Kreta to miejsce dla turystów, wychodzi się od razu na stanowiska biur podróży, które podstawiają tu transport odwożący przybyszów do hoteli i pensjonatów w całej okolicy.
W busiku transportującym nas do Analipsi– małej wioski turystycznej nad brzegiem morza, rozbawieni rodacy dopytywali czy to już od zaraz obowiązuje ich all inclusive z darmowymi drinkami. Atmosfera zabawy i wakacyjnego odprężenia udzieliła się wszystkim. Po przyjeździe do pensjonatu z apartamentami wszędzie dookoła widać śródziemnomorski styl: szerokie otwarte klatki schodowe, balkony i tarasy, piękne ogrody z palmami, drzewami granatów i niewielkimi basenami. Uśmiechnięta właścicielka zaprowadziła nas do mieszkania. Każdy kto przybywa z chłodnej części Europy, odruchowo patrząc na łózko, szuka pościeli, lub przynajmniej koca- tu trzeba przyzwyczaić się do tego, że spać od tej pory będziemy pod prześcieradłem. Zresztą temperatura powietrza wynosi obecnie ok. 28 stopni. – bajka w październiku! Idziemy spać, ale długo nie możemy zasnąć z wrażenia i oczekiwania na nowy wspaniały dzień na wyspie marzeń.
Chania wita nas pięknym październikowym słońcem i temperaturą oscylującą w okolicach 25-28 stopni.
Pocięci przez drobne kreteńskie komary obudziliśmy się jak przystało na wczasowiczów o przyzwoitej porze, z nadzieją na słońce i kolejny ciekawy dzień na wyspie. Przygotowaliśmy greckie śniadanie z produktów kupionych w miejscowym supermarkecie: ser feta, kawałek żółtego sera, ciemne sucharki, jogurt z mleka owczego i oczywiście cudowne soczyste pomidory do zagryzania. Pojawiło się słońce, rozleniwieni siedzieliśmy zasłuchani w szum morza, syci i szczęśliwi. Po śniadaniu krótki spacer po plaży i kąpiel w słonym, cudownie ciepłym morzu. Po wyjściu z wody piasek grzał stopy mimo nieba zasnutego chmurami. Krótki prysznic w słodkiej wodzie przy plaży zmył z ust resztki soli. Żegnamy się z naszą grecką gospodynią. Z typową dla wyspiarzy uprzejmością zaprasza nas na kolejną wizytę: Jesteście tu zawsze mile widziani!, woła.
Każdy kontakt z mieszkańcami Krety utwierdza nas w przekonaniu o ich niezwykłej gościnności i delikatności w obyciu. Wyruszamy ze Stalis na zachód, wybieramy Old road, po austostradzie już jechaliśmy, teraz chcemy patrzeć na małe nadmorskie miejscowości, otworzyć szeroko okna, czuć ciepły pachnący solą powiew wiatru i jechać , jechać na spotkanie przygody!
Grecką kawę pijemy po kilkunastu kilometrach w miejscowości o ślicznej nazwie: Hani Kokkini, w tawernie przy ruchliwej ulicy. To typowe dla regionu, większość tawern leży przy drodze, najczęściej dość ruchliwej. Nikomu to nie przeszkadza, a hałasujące samochody, dziesiątki quadów i spacerujący ludzie należą po prostu do miejscowego kolorytu.
Pingback: Fuerteventura - wyspa archipelagu słońca, plaż i wulkanów - oPodróżowaniu-Blog o Podróżach
Pingback: Sardynia - wyspa długowieczności - oPodróżowaniu-Blog o Podróżach